niedziela, 26 stycznia 2014

Prolog



Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym to bez najmniejszego wahania. Z każdym dniem rosło we mnie przeświadczenie, że to, co się stało, jest w dużej mierze moją pierdoloną wina. Nie okazałam się wystarczająco stanowcza i nie rozmawiałam z Levi tak, jak należy. A przecież nigdy wcześniej nie miałam takiego wyrazistego przeczucia. Po raz pierwszy dotknęło mnie po przebudzeniu ze snu, w którym główna role odegrała Layla. Później, zaraz po wyjeździe Levi MacGarden, niepokój przerodził się w strach, na który nie było lekarstwa, w paniczną wręcz obawę, drażniącą  mnie od środka jak złośliwa choroba, niepozwalająca myśleć o niczym innym.
Z nadzieją i niecierpliwością oczekiwałam na najmniejszą choćby wiadomość od BBF, lecz na próżno; dokładnie od dwóch tygodni-od wtorku, ósmego lipca-Levi nie odezwała się ani razu. A przecież miała pojechać tam tylko na najwyżej cztery dni.
Ostatnia nadzieja związana była ze Świętem Snu, który skończył się wczoraj. Do tej po łudziłam się jeszcze. Teraz, we wtorek, dwudziestego drugiego lipca, siedziałam samotnie na komendzie, wpatrując się w puste okno naprzeciwko mojego biurka.
Nie tylko z powodu MacGarden byłam smutna. Wiele godzin spędziłam na komendzie, czuwając przy Wendy Marvell, która poczuła się gorzej. Lekarze jeszcze nie postawili diagnozy, ale to i tak nic nie da, bo dla umarłych takich jak ja nic nie jest w stanie pomóc.
W poniedziałek, kiedy wracałam od Wendy, wstąpiłam jeszcze na cmentarz. Nie przyniosło mi to ulgi, ale ale pozwoliło pogodzić się ze śmiercią.
Z rozmyślań wyrwały mnie podniesione głosy dobiegające z korytarza. Jeden z nich należał do Kamila, drugiego zaś nie rozpoznałam
-Nie może pan wejść dalej-tłumaczył Sadza-To jest zamknięta część komendy. Proszę dać, co ma pan do przekazania ....
-Mogę to oddać do rąk własnych pani Heartfilli! Nie ruszę się stąd, dopóki tego nie zrobię. Będę czekał, aż ....
Wyszłam z pokoju.
-O co chodzi?-zapytałam
-To jest pani Lucy Heartfillia-mruknął do nieznajomego Kamil-Proszę zostawić przesyłkę.
Mniej więcej czterdziestoletni, szczupły, lekko szpakowaty patrzył podejrzliwie
-Na pewno pani Lucy?-zapytał- Mogę zobaczyć dowód?
-Panie do cholery jasnej!-Sadzy puściły nerwy-Czyś pan oszalał? Zaraz wzywam policję ...
-Spokojnie Kamil-mój lodowaty głos najwyraźniej podziałał bo się uspokoił- Proszę oto dowód, a mogę wiedzieć w jakiej sprawie jest to panu potrzebne?
-Mam dla pani przesyłkę. Oczywiście jeśli nazywa się pani Heartfillia. To bardzo ważna sprawa i nie dam nikomu paczki
Mężczyzna kończąc swoją gadkę przyglądnął się dowodowi i uważnie spoglądał to na twarz na dowodzie to na moją twarz. Wreszcie, oddając dokument rzekł:
-W porządku. Proszę to dla pani. Na pewno będzie pani wiedziała co z tym zrobić . Błagam, niech się pani pospieszy ....
-Kim pan jest? Od kogo jest ta przesyłka?
-Nieważne kim jestem. A co do paczki, to dowie się pani po jej otwarciu wszystkiego
Mężczyzna zniknął tak szybko jak się pojawił. Stałam jeszcze z Kamilem przez chwilkę na korytarzu . Po chwili wzruszyłam lekko ramionami i weszłam do biura. Położyłam paczkę na biurku i niecierpliwym ruchem rozerwałam szary papier przyozdobiony czarną wstążką i wydobyłam starannie zbindowany plik zapisanych obustronnie kartek. Na moje oko było ich ponad dwadzieścia. Nie miałam wątpliwości, że pisała je Levi MacGarden.
Pod przyozdobioną folią spoczywała niewielka karteczka, również zapisana przez Levi

                    Cześć Lucy,
mam nadzieję, że wybaczysz mi te tygodnie milczenia, ale z pewnych przyczyn nie mogłam do Ciebie pisać.
Oddaję w Twoje ręce moje zapiski z Crokus i Diabola. Być może na początku będziesz zdziwiona ich formą, jednak z czasem dowiesz się, dlaczego tak wyglądają. Część z nich zapisana została na zwykłych kartkach, inne jednak na brulionie który Mi dałaś. Nie wiem, czy to możliwe, ale chcę, żeby trafiły one do szerszego grona odbiorców. Postaraj się o to, proszę. Być może uratują komuś życie.
Wiem, że pod koniec poprzedniego tygodnia wypytywała o mnie policja. Pewnie to Ty poinformowałeś ich o moim zniknięciu. Przepraszam ale nie mogłam.
Dziś jest dwudziesty drugi lipiec i jestem jeszcze teraz w Crokus. Wybieram się w miejsce, z którego być może nie będę mógł wrócić, ale-Kto wie?-może wszystko się uda i za jakiś czas znów się spotkamy ( a mam nadzieję, że tak ).
jeśli przyjdę do pracy we wtorek, to ta przesyłka nigdy do Ciebie nie zostanie dostarczona.
Zakładam jednak, że czytasz te słowa, a wydarzenia potoczyły się po mojej myśli, tak jak planowałam.
Tymczasem zmuszona jestem się z Tobą pożegnać.

Do zobaczenia, Przyjaciółko.
Levi

----------------------

Mam wielką nadzieję, że prolog się spodobał. 
Pomimo tego, że wg nikogo o tym nie informowałam, chcę zadedykować ten Prolog..... Miku-cha

3 komentarze:

  1. Mhmhmhmhmhmh...
    Szczersze ? Dla mnie trochę zbyt zagmatwane ;_;
    Ale może to ja coś źle zrozumiałam? Możliwe xd Ale kurde serio...Lucy jest duchem, czy kim ? xD A może waaaampir ! Albo zombie...xd
    Ale notka sama w sobie zapowiada się ciekawie :D
    A właśnie, jeśli chodzi o to pytanie, to szczerze, nie mam bladego pojęcia. Z jednej strony ciesze się, że o mnie pomyślałaś, ale z drugiej hm... otóż nie będę się tu rozpisywać, więc tylko dam ci linka do mojego drugiego bloga, jest tam opisana Kyoko, są tam potrzebne informację, a jak będziesz chciała pozmieniać niektóre rzeczy, to śmiało (Np. nie miałabym nic przeciwko, gdybym była wampirem :3)

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://smocza-szkola-magii.blogspot.com/

      Ps. Błagam, wyłącz ten durny kod do komentarzy ;-;

      Usuń
    2. Dzięki, że się wg nad tym zastanowiłaś. I ja jak chcesz być wampirkiem to spoko. Mi to nie przeszkadza :D

      Usuń